3.29.2020

Od Paco cd Senshi

     Czy suki zawsze muszą być tak emocjonalne? Chcesz się grzecznie przywitać, wyratować damę z opałów, a ona w podzięce wyrzuca ci od najgorszych, po czym ucieka, jakbyś to ty stanowił zagrożenie. W rzeczywistości to ona - roztrzęsiona, zdenerwowana, zdezorientowana z rozmazanym przez łzy spojrzeniem - jest dla siebie niebezpieczna, o czym w niedługim czasie mieliśmy się oboje przekonać. Oczywiście pobiegłem za nią (uprzednio wywracając oczami "beczkę"-to takie typowe), zachowałbym się co najmniej nieodpowiedzialnie, gdybym pozwolił jej błąkać się o tej porze po lesie. Chwila zwłoki i calutka noc spędzona na poszukiwaniach obcego psa. Nie wiedziałbym nawet,
jakie imię wołać.
    Prawie straciłem ją z oczu. W ciemności i zaroślach pościg wcale nie jest łatwy. Zadanie utrudniał dodatkowo fakt, że uciekająca była mniejsza i biegła na oślep, ja z kolei musiałem kurczowo trzymać się tropu. Bacznie śledziłem jej ogon, jak miota się tuż nad ziemią i znika na ułamek sekundy za drzewami. Aż w pewnym momencie, niemalże na czystej drodze, rozpłynął się w ciemności. Widok ten dosłownie wrył mnie w ziemię, zahamowałem stanowczo w grząskim gruncie z otwartymi szeroko oczyma. Chwilę po tajemniczym zniknięciu ogona usłyszałem głośne bulgotanie, mlaskanie. Podszedłem bliżej dziwnych odgłosów.
    — Nie wierzę. Nie znalazłeś sobie kogoś innego do dręczenia? Wciąż ci
mało? — usłyszałem oskarżycielski głos suki, z którą przyszło mi się męczyć tej nocy. Okazało się, że była cała oblepiona czarną mazią, ponadto z jakiegoś powodu nie czuła potrzeby, by z niej wyleźć.
    — Przyznaję, dobry kamuflaż, ale niewyparzony język cię zdradził — mruknąłem z dezaprobatą. Z bliska dostrzegłem powód jej błotnej taplaniny — cała tylna łapa tkwiła w czeluściach smolistej mazi, uniemożliwiając suce wydostanie się z pułapki. Zauważyła mój wzrok skupiony na zablokowanej kończynie.
    — Poradzę sobie — fuknęła z irytacją i subtelną nutą zawstydzenia, którą jednak wyłapałem.
    — Nie wątpię... — prychnąłem z rozbawieniem. Ignorując jej zapewnienie, zacząłem obmyślać sposób, który pozwoli wyswobodzić sukę z pułapki, a nie zaskutkuje pogorszeniem jej sytuacji. Tego typu breje potrafią być wyjątkowo zdradliwe, a co za tym idzie — granica między jednym, a drugim jest niezwykle cienka.
    — Usztywnij nogę. — Nakazałem.
    Co prawda nie mogłem tego zweryfikować, ale wierzyłem, że w tym położeniu suka zdecydowała się ze mną współpracować. Znalazłem dostatecznie długą i masywną gałąź, by dosięgnęła do mojej towarzyszki i równocześnie zachowała dystans między mną, a błotnistą pułapką. Nie potrzebowaliśmy kolejnego problemu. Suka chwyciła jeden koniec, ja drugi, wkładając całą siłę, by za jego pomocą ją wyciągnąć. Po chwili usłyszeliśmy głośniejszy chlupot, a ja poczułem, że opór staje się mniejszy i ciągnięcie nie wymaga ode mnie tak dużego wysiłku, jak parę sekund temu. Siłowałem się jeszcze chwilę, aż w końcu noga uwięzionej suki wyślizgnęła się z pułapki. Szybko pociągnąłem kij w swoją stronę, by odwlec ją od błota.
    — Skoro uratowałem ci życie, myślę, że zasłużyłem chociaż na "dziękuję" — odparłem, strzepując z sierści pojedyncze kropelki czarnej mazi, które przylgnęły do niej po zakończeniu akcji ratunkowej.
    — Uwierz, prędzej czy później sama znalazłabym wyjście z tej sytuacji — bąknęła, co nie zabrzmiało zbyt przekonująco. Chyba to było moje "dziękuję".
    — Więc... tu chyba nasze drogi się rozstają — zacząłem przeciągle, napawając się jej zdezorientowanym spojrzeniem — nie będę ci więcej zawracał głowy.
    — Tak, na to wygląda.
    — Chyba, że jednak chcesz chociaż poznać imię swego wybawcy? — uniosłem brwi, a na pysk powrócił szelmowski uśmiech.
    — Raczej imię psa, na dźwięk którego będę wiedziała, by odwrócić się i odejść jak najdalej — odparła z lekkim poirytowaniem, które jednak nie pasowało do sensu jej wypowiedzi. Skłaniał on do wniosku, że choć może tego nie chcieć, mimo wszystko jest zainteresowana.
    — Jeżeli mówiąc "jak najdalej" masz i tym razem na myśli moczary, radziłbym nie — pstryczek w nos za niemiłe zachowanie, kochana — a moje imię to Paco. Widzisz, teraz można uznać nas za znajomych, pod warunkiem, że odpłacisz mi się swoim imieniem.

Senshi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz