3.26.2020

Od Senshi cd Paco

https://dogs-republic.blogspot.com/2020/03/od-paco-cd-senshi.htmlhttps://dogs-republic.blogspot.com/2020/03/od-paco-cd-senshi_29.html
      Zarozumiały, wredny, zadufany w sobie, przeświadczony o swojej doskonałości, irytujący, złośliwy dupek! Miałam ochotę krzyczeć, albo w ogóle zostać w tym lesie do usranej śmierci, byle tylko nie dawać mu tej satysfakcji. No bo czego niby ma być mi szkoda? Dupków ze sfory, z którymi i tak nie chciałam rozmawiać? Po co ja mu w ogóle mówiłam, że go tam zaprowadzę?! Chyba tylko po to, żeby zdawało mu się, że trzymam z grupą. Patrzyłam na niego z nienawiścią i swojego rodzaju obrzydzeniem. Widziałam oczami wyobraźni powracające wspomnienia ze szczenięcych lat, kiedy to też robili ze mnie idiotkę. I przypomniałam sobie moment, w którym postawiłam przed sobą obietnicę, że to się więcej nie powtórzy. Mogłam z samego uporu zacząć szukać sobie w miarę bezpiecznego miejsca na noc. Tylko co wtedy ze Swallow?
    — Stoi. — Wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
    Podły uśmieszek znów zagościł na jego pysku. Miałam ochotę go uderzyć. Ale nie potrafiłam się bić. Powaliłby mnie w dobre trzy sekundy, po czym w drugie tyle skręciłby mi kark. Palant.
    — Cudownie. Za mną, księżniczko — odparł.
    Zabiję go, przysięgam. Pójdę w geny prapradziadka i pozbędę się tego pajaca.
    — Więc? — upomniał się po chwili błogiej ciszy. Westchnęłam.
    — Są sforą, która szuka miejsca, żeby się osiedlić. — Powiedziałam w największym skrócie licząc na to, że się ode mnie odczepi.
    — Sfora nie bierze się znikąd — zauważył, na co przewróciłam oczami. No nie gadaj, bystrzaku.
    — Mam ci całą historię wyłożyć? Skąd mogę mieć pewność, że nie polecisz z nią gdzieś dalej — warknęłam.
    Tak naprawdę nie obchodziło mnie, czy coś zaatakuje tę cholerną grupę, czy będą wśród nich zdrajcy… Po prostu nie miałam ochoty mu się spowiadać w żaden sposób.
    — Wiesz… Wcale nie muszę cię tam odprowadzać — rzucił niewinnie.
    Zatrzymałam się.
    — Ja natomiast wcale nie muszę dawać się szantażować resztę pieprzonej nocy! Myślisz, że mi tak bardzo na tym zależy? Jestem w stanie resztę życia spędzić w samotności! Równie dobrze możesz mnie prowadzić w jakiś syf, kompletnie inną stronę, albo w ogóle odciągnąć i wymordować. Na jakiej niby podstawie mam ci ufać, skoro nie chcesz mi nawet powiedzieć, skąd się tu wziąłeś i co wiesz o sforze?! — krzyknęłam w końcu, a echo rozniosło mój głos między drzewa. Byłam roztrzęsiona i czułam, jak zbiera mi się na płacz. — Kretyn! — rzuciłam w jego kierunku, po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku bagna. Łzy spływały po moich policzkach.
    — Hej, poczekaj! — jego ton uległ zmianie, ale byłam zbyt zdenerwowana, żeby wziąć to w ogóle pod uwagę. Czułam się jak ostatnia debilka, która dałaby się oszukać. Brawo, Senshi!
    — Odwal się ode mnie! — zawyłam. — Znajdź sobie inną ofiarę do pastwienia się!
    Już nie wnikałam, w jak wielkie kłopoty pakuję się, odbierając sobie prawdopodobnie jedyną nadzieję na odnalezienie cholernej sfory od siedmiu boleści. Swallow pewnie prędzej czy później znajdzie sobie kogoś lepszego, czemu miałaby nie znajdować? Sytuacja była beznadziejna, w największym skrócie. Czy mogło być jeszcze gorzej? Los postanowił udowodnić mi, że owszem. Łapą zahaczyłam o jakiś korzeń i zaryłam pyskiem w cały ten mokry syf. Wodnista ziemia uczepiła się mojej głowy. Co gorsza, nawet po podniesieniu się nie dałam rady wydostać kończyny z pułapki, którą przyszykowała na mnie matka natura. Im więcej siły w to wkładałam, tym gorzej było. Aż wreszcie się poddałam czując, jak narasta we mnie nienawiść zarówno do siebie, jak i całego świata wokół.

Paco? || 544 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz