Photo by @little.riv
IMIĘ: Jego pełna godność pewnie nadawałaby się do tego gagu, gdzie bohater przedstawia się rzucając przez pełną minutę gradem różnych imion. Szczęśliwie dla słuchacza nie korzysta z nich i przedstawia się jako Merlaux (wymowa francuska albo pseudofrancuska według uznania, pominięcie "x" w wymowie zwykle starczy), chociaż to imię nie jest nawet w pierwszych pięciu.
MOTTO: Oficjalnie brak. W praktyce można byłoby uznać za to bardzo często powtarzaną przez niego frazę: "[tu wstaw przedmiot rozmowy] jest takie romantyczne!". Trudno jest odróżnić, kiedy mówi to z pełnią przekonania, a kiedy się z czegoś naśmiewa w ten sposób.
PŁEĆ: Pies.
WIEK: Dobrze spędzone pięć lat.
RANGA: Początkowo ostawał na posadę strażnika, gdyż mógł do tego przypisać romantyczną wizję bohatera... cóż z tego, że bał się ciemności i był niezdolny do jakiejkolwiek fizycznej potyczki. Po pewnym czasie postanowił zmienić stanowisko i obecnie piastuje stanowisko kartografa.
APARYCJA:
- rasa: Wedle praw rzeczywistości rasowo wyglądający kundel, według wysokiego mniemania jego rodziny - unikatowy owczarek genewski, którego przedstawicielami są jedynie członkowie rodu.
- wzrost: 54 centymetry.
- waga: 16 kilogramów.
- wygląd zewnętrzny: Nie jest jakoś specjalnie umięśniony ani nie rozbudował sobie tkanki tłuszczowej, innymi słowy - chudy (chociaż on nazwie to smukłością). Barwy sierści, która na podbrzuszu, przy łapach i uszach układa się w "pióra", opierają się na bieli i czerni. Ogon gęsto przykryty futrem, nadając mu kształt lisiej kity. Na głowie oraz przednich łapach mnogość czarnych plamek. Bardzo jasne niebieskie oczy, uszy niby łamane, ale długość sierści sprawia, że wydają się być w całości opadające. Będzie robił wszystko, aby pozostać w nienagannej czystości [1, 2].
- głos: Jest nieznacznie wyższy niż u przeciętnego samca, ale mimo słów, które może wypowiedzieć, sam w sobie nie jest zbytnio irytujący. Jest w stanie nim manipulować w znacznym stopniu. Ma przyjemny dla ucha śmiech.
- znaki szczególne: Pewnie te wspomniane już wcześniej czarne plamki, które przykrywają jego pysk oraz część przednich łap. Oczy ma ładne.
INFORMACJE DODATKOWE:
- Jego wiedza i umiejętności są rozłożone w dziwny, jak na warunki dzikiej sfory, sposób. Nie zna zasad przetrwania, nie umie polować ani pozwolić sobie na samowystarczalną egzystencję. Zamiast tego wydeklamuje ci ładny wierszyk oraz poprowadzi konwersację w kilku językach, a w ich jeszcze większej ilości umie prosić o jedzenie.
- W związku ze swoimi przygodami u działaniami z przeszłości jest znany czy też kojarzony w niejednej sforze czy watasze. Co prawda nie jest to zawsze pozytywna sława; w jednych miejscach czworonodzy są gotowi mu z góry z podekscytowaniem przywitać go u siebie, kiedy w drugich bez skrupułów życzą mu długiej i bolesnej śmierci.
- Często się zwraca do innych psów, szczególnie nowo poznanych lub mających taką samą albo wyższą pozycję społeczną w liczbie mnogiej.
- Często się zwraca do innych psów, szczególnie nowo poznanych lub mających taką samą albo wyższą pozycję społeczną w liczbie mnogiej.
- Jest stworzony do wygodnego stylu życia. Ma wyczulone kubki smakowe oraz receptory bólowe (albo po prostu ma niższą tolerancję na ból), wręcz niezdrowo dba o swoją czystość, lubi się otaczać wytwarzanymi przez ludzi perfumami i ziemia niemalże zawsze bywa dla niego zbyt twarda. Oprócz tego przeraża go ciemność, dłuższa samotność i duża część dzikich stworzeń.
- Pisze książkę. Jak raz postanowił, tak robi. Nie trzeba zwracać mu uwagi, że nie nosi przy sobie żadnego papieru ani czegokolwiek do pisania.
PIERWSZE WRAŻENIE: Mimo tej całej swojej nieporadności życiowej on nie prezentuje się specjalnie źle na pierwszy rzut oka. Na drugi i trzeci prawdopodobnie również, o ile spotka się go w odpowiednim otoczeniu. W towarzystwie jest pewny siebie, emanuje dziwną aurą arystokraty i nie ma problemów, aby wcisnąć się w sam środek tłumu. Rzuca przyjaznym uśmiechem, lekko mruga okiem i bardzo prawdopodobnie niezależnie od statusu, płci i wieku (z wyjątkiem dla szczeniąt) będzie przechodził do flirtu. Spokojnie, on tak ze wszystkimi. Często tylko dlatego, że nie chce, aby ktoś się poczuł głupio w swoim pominięciu.
MORALNOŚĆ: Kieruje się skomplikowanym systemem moralnym, którego inspiracje sięgają najwybitniejszych ludzkich filozofów... a przynajmniej mówi, że tak jest i te wszystkie nauki nie poszły na darmo. Sam w sobie nie myśli, aby dotyczyły go jakiekolwiek prawa, ale z drugiej strony nie jest pewien, czy łamanie tych dotyczących wszystkich innych byłoby dobrym pomysłem.
CHARAKTER: Całkiem łatwo jest poznać, jakim typem jest ten pies, po samym tylko rzuceniu okiem na część formularza poświęconą "pierwszemu wrażeniu".
Dusza towarzystwa, arystokrata i flirciarz - cechy, jakie przemawiają przez niego każdego dnia o każdej godzinie. Wszystko upakowane w naiwność i pewność, że wszystko będzie dobrze, a happy endu nie będzie, ponieważ sam end nigdy nie nastąpi.
Istotne do zrozumienia tego psa jest to, że bycie takim, jakim jest to dla niego sposób przetrwania. Tak jak inni polują albo zbierają jedzenie, on umie o nie prosić w bardziej lub mniej wyszukany sposób. To zawodowiec, który latami opierał swoją egzystencję o umiejętność, jak sprawić, aby ktoś był chętny udzielić mu schronienia czy dał kęs swojej kanapki. W tym wszystkim on jednak nie bywa sztuczny, może czasem dosyć nachalny, ale szczery. I jego wdzięczność jest szczera.
To on jest tym, którego zwykle się trzyma dla uzyskania "odpowiedniej prezentacji" dla grupy. Merlaux nie boi się zaczynać konwersacji ani zwracać na siebie uwagi. Światło fleszy nie potrafiłoby go w żaden sposób onieśmielić. Wciska się wszędzie i ze wszystkimi, a w każdej z tych sytuacji potrafi przemycić swoje "ja" - nieistotnie czy zabrał się na eleganckie spotkanie, czy pośród nienawidzące psów wilki. Nie czuje potrzeby tłumaczenia się ze swoich decyzji. Łatwo się ekscytuje i zwykle działa bez planu B. W swojej pewności siebie nie gryzie się bez potrzeby w język.
Lubi prawić innym komplementy i przepada za mizdrzeniem się czy nawet kierowaniem ku innym bardziej wyszukanych podrywów. To Merlaux byłby tym gościem, który flirtowałby na weselu z panną młodą tuż u boku pana młodego, a kiedy małżonek okazałby zniecierpliwienie i spojrzałby się krzywo ma zalotnika, zaraz sam stałby się celem komplementów. Dziwnym (czy przerażającym) aspektem dla niektórych jest to, że pies jest w stanie zwracać się do kogoś ze swoimi czułostkami nawet, jeżeli ma świadomość, że nic by nie dały albo mogłyby wprowadzić go w kłopoty.
Ze względu na styl porozumiewania w największym przybliżeniu można określić je jako nawijanie, które niby jest mówione w luźny sposób, ale karykaturalnie często korzystające podniosłego słownictwa.
Nie jest pewien, kiedy odkrył u siebie pewną dziwną zdolność, ale potrafi czasem po prostu się zamknąć i słuchać, co bywa zaskakujące (drobne naprostowanie: rzadko zdarza się, aby kogoś posłuchał. Rady czy nakazy zwykle wylatują mu drugim uchem, dopóki nie jest dla niego za późno).
Lubi myśleć o awanturniczym stylu życia, a jeszcze bardziej lubi mieć przekonanie, że sam takiego się trzyma. Dosyć do kontrastuje z byciem urodzonym bon viviantem, ale na pewno nie przeszkodzi mu to w tym, aby bez cienia wątpliwości wyruszyć w najdalszą i najtrudniejszą przygodę (czego z resztą zwykle żałuje). Jest zainteresowany światem, co bez problemu wprowadza go w sytuacje, kiedy ujawnia się jego nieporadność życiowa i nieprzystosowanie do dzikiego życia. Tym bardziej, kiedy za nic się wcześniej nie przyzna, że survival to dla niego gatunek dzikiego kota.
Nie jest skończonym pasożytem. Bez przyczyny nie życzy komukolwiek źle. Chce, aby inni wokół niego czuli się zadowoleni, nawet jeżeli nie ma nadziei uzyskać od nich korzyści - potrafi odłączyć się od grupy, aby spróbować poprawić humor pozostawionej osobie. Może i nie zawsze robi to z pozytywnym skutkiem, ale nie można mu zarzucić braku starań. Jeżeli bycie nim samy nie pomoże, jest skłonny, aby wykorzystać swoje szare komórki i pomóc znaleźć rozwiązania problemów czy po prostu do towarzyszenia w milczeniu.
Był wychowany w świecie bez bólu i widocznych wad, a nawet po wyjściu z niego długo żył pod kloszem, jaki zapewniali mu jego szemrani towarzysze. Według niego świat musi być piękny i trzyma się swoich wizji z całych sił. Jego pochodzenie wykształciło też wiele innych aspektów jego bycia. Błyskotki nie robią na nim wrażenia, kiedy napatrzył się na nie za młodzika. Okazuje się też, że nie da się wyrwać z niego tej cząstki, która kształtowała się w jego rodzinie od wielu pokoleń. Jest to poczucie należenia do klasy wyższej, arystokracji, burżuazji (zwał jak zwał). Chociaż oficjalnie żartuje z hybris, jakie w tkwi u innych członków jego rodziny, wewnętrznie jest to dumny pies i ma wysokie poczucie własnej godności i wartości. Dopóki sam się podkopuje, jest to dla niego w porządku, ale kiedy ktoś inny spróbuje to zrobić i zabrzmi w tym zbyt wiele przekonania, można poczuć, jak radosna i swawolna atmosfera wokół niego nagle znika. Sam może się dalej uśmiechać i nie wybijać z rytmu. Nie skoczy do gardła, nie będzie skakał wokół we wściekłości, ale przy najbliższej sprzyjającej okazji jest gotów napuścić na kogoś swoich dawnych znajomych czy po prostu w pośredni sposób utrudnić komuś życie. Nie będzie sobie brudził łap.
Nie jest typem lidera, nie lubi autorytetów, a sam by sobie nie poradził.
RODZINA: Daleko sięgają jej znane dzieje, a imiona sławetnych przodków dalej są wychwalane. Skupiając się jednak na członkach rodu, które są bliżej z nim związane niż spoglądające zawiedzionym wzrokiem portrety. Na pewno istotna pozycja przypada rodzicielowi Merlaux, do którego tak często zwraca swoje listy. Chłodny i wyniosły pies, przywiązujący dużą wagę do kwestii urodzenia. Mimo posiadania innego, dłuższego imienia obleczonego tytułami, Merlaux przedstawiłby go komuś pod mianem Guindé. Matka wcześnie zginęła w owianych dyskrecją okolicznościach, stając się cichą przestrogą, do czego może posunąć się chcąca zachować honor rodzina. Pies ma starsze rodzeństwo w liczbie trzech (wliczając jedynie te psy, które dożyły dorosłości), z czego każdy powiela opis charakteru ojca. Miot, w którym na świat przyszedł Merlaux okazał się być trefny. Wyszło kilka deformacji sugerujących, że pula genowa rodu jest niebezpiecznie uboga, co przyniosło w skutkach śmierć (precyzyjniej: zabicie) części. Pozostałe młode były słabe, ale prawdopodobnie pozbawione odciskających się defektów. Ludzie wkroczyli do akcji i starali się uratować szczeniaki. Ostatecznie przetrwał tylko Merlaux.
Wokół było też wiele wujków, ciotek, kuzynów i tych przyjaciół rodziny, do których nie wiadomo, jak się zwracać. Nie odgrywali jednak szczególnej roli.
PARTNER: Było już wspomniane, że ma zdecydowane skłonności do flirtu czy rozbudowanych komplementów. Wbrew przypuszczeniom jednak w zachowaniu tego samca istnieje pewna istotna, wręcz wypalona w umyśle granica. Chętnie skradnie pocałunek, wtuli się w czyjąś sierść, ale nie jest w stanie przejść dalej. Zwykle wymawia się w ostatniej chwili w obliczu możliwości odbycia stosunku.
Istnieje dosyć przemilczany przez Merlaux powód, dla którego woli uniknąć zbliżenia - jest świadomy, jak nienaturalnie powyginane jest jego drzewo genealogiczne i nawet jeżeli na nim samym nie odbijają się skutki incestu jego przodków, ma dosyć nieciekawą pulę genową. Obiecał sobie, że gdyby już miało do czegoś dojść, bardzo dokładnie wniknąłby w historię przodków drugiej połówki. Nie czuje jednak przymusu, aby jej prędko szukać.
HISTORIA: Urodził się na terenie Genewy w psiej rodzinie, jaka chwaliła się tytułem lokalnej arystokracji. Żyli dostatnio i doskonale ustawili się w relacjach z ludźmi, równocześnie mogąc liczyć na ich pomoc w kwestiach żywieniowych oraz medycznych, a mogąc właściwie żyć własnym niepodległym życiem.
W przeciwieństwie do swojego starszego rodzeństwa nie był przymuszany, aby siedzieć wieki nad książkami czy trenować się pod okiem czujnego mentora. Żył dosyć leniwie, wiedząc, że jedyne co musi robić, to zachowywać się przyzwoicie (w standardach rozpieszczanego dziecka).
Trochę przed dorośnięciem samca, grupa parająca się porwaniami, wzięła sobie go za cel, spodziewając się wysokiego okupu. Wdarli się do domu w środku nocy i bez problemu zniewolili podrostka. Byli zawodowcami, a jednak popełnili błąd - w pewnym momencie jeden ze strażników zdjął samcowi kaganiec, a ten wykorzystał okazję i... zaczął prowadzić konwersację. Od słowa do słowa, zdania do zdania, podzielono się z nim jedzeniem, dano poduszkę pod głowę i ranek jeszcze nie nastał, a z więźnia stał się ich kompanem. Po przegadaniu swoich porywaczy uznał, że mają całkiem ciekawe awanturnicze życie i mógłby do nich dołączyć. Napisał pierwszy list do ojca i opuścił ze swoimi nowymi znajomymi miasto. Można powiedzieć, że dobrze się bawił. Nie nadawał się co prawda do pojmowania psów, ale okazał się być całkiem dobrym inwigilatorem na przyjęciach, na jakich znajdowały się przyszłe ofiary.
Po pewnym czasie jego kompania rozeszła się - niektórzy chcieli się ustatkować, kiedy inni stawali się już zbyt rozpoznawalni w fachu i musieli zmienić branżę. Merlaux, który w tamtym czasie zdążył już zwiedzić trochę świata i nabrać pewności, co do swoich zdolności, postanowił udać się teraz już samotnie w podróż. Nie znał podstawowych umiejętności przetrwania i należał do tych słabszych fizycznie psów, jednak zawsze ostatecznie udawało mu się znaleźć kogoś, kto mógłby zapewnić mu byt na trochę czasu albo wskazać, kto mógłby to zrobić. Oprócz tego samiec wkręcał się wszędzie, gdzie tylko się dało i starczyła jedna drobna wzmianka o jakimś intrygującym wydarzeniu, nawet znajdującym się na drugim końcu świata, a pies już z lepszymi czy gorszymi skutkami tam zmierzał.
Przez ten cały czas Merlaux opisywał swojej rodzinie w listach (te warte wspomnienia i omijające zbędne szczegóły o porażkach) przygody, co dało mu też do myślenia. Postanowił zacząć pisać książkę. Nie nosił co prawda stale przy sobie papieru ani żadnego przedmiotu do pisania, jednak jak raz postanowił, tak dalej trwa w przekonaniu, że umieszczenie na kartce kilku słów, a następnie wrzucenie jej do ogniska jest z tym równoznaczne.
Trochę po swoich czwartych urodzinach samiec zawędrował do wędrownej sfory DR. Nie był nią zbytnio zachwycony i pewnie ruszyłby w dalszą drogę niedługo potem. Postanowił jednak zostać. Sam nie był pewien powodu - uznał, że droga do jakiegokolwiek innego ośrodka, gdzie będzie mógł liczyć na jedzenie jest zbyt duża? Postanowił się ustatkować, aby znaleźć czas na pisanie książki, zanim jego wspomnienia skleją się w bezkształtną masę? Albo po prostu taki był kaprys dzieciaka z bogatego domu... W końcu dzikie sfory są takie romantyczne!
WAŻNIEJSZE OPOWIADANIA: -
TOWARZYSZ: Obecnie żadne stworzenie mu nie towarzyszy. W przeszłości miał całkiem wielu - zwykle jednak kończyło się na tym, że dla dobra którejś strony się rozstawali. Najbardziej cenił tych, którzy byli w stanie go nieść.
EKWIPUNEK: -
MONETY: 75
EKWIPUNEK: -
MONETY: 75
DOŚWIADCZENIE: 75
STATYSTYKI: 43
- siła: 4
- zręczność: 4
- kondycja: 4
- inteligencja: 8
- wiedza: 8
- charyzma: 15
DISCORD: Lori#9219
MAIL: kalipsolori@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz