Poczekałam chwilę, aż uspokoi dyszenie i ogarnie panikę, która od niej wręcz biła.
— Senshi wpadła do jakiegoś dziwnego dołu, chyba zwichnęła łapę. Potrzebujemy pomocy — powiedziała.
— Który ze zwiadowców zauważył niepokojącą dziurę? — spytałam.
Kojarzyłam, że ktoś zdał mi raport o nagłym spadku, w który prawie wleciał, ale za Chiny nie potrafiłam sobie przypomnieć, kto to był.
— Mars — poinformował mnie Cretcher.
Miał rację. Teraz, kiedy to powiedział, wspomnienie stało się jakby wyraźniejsze. Rozejrzałam się po gromadce w poszukiwaniu pomocników.
— Timotei? — lekko podskoczył na dźwięk mojego głosu.
— Tak? — zapytał cichutko, patrząc na mnie z lekkim strachem.
— Znajdź i zawołaj mi Marsa, proszę.
Skinął łbem i nim zdążyłam mrugnąć, jego już nie było.
— Ty pójdziesz ze mną — zwróciłam się do nowo przybyłej. — Reszta może wrócić do swoich zajęć, nie ma tu już nic ciekawego.
Rozchodzili się mniej lub bardziej chętnie, ale to już nieszczególnie mnie interesowało. Dzięki temu, że mieliśmy postój, każdy mógł znaleźć sobie własny kąt na trochę dłużej, niż kilka godzin snu. Wraz z Pergilmesem zrobiliśmy prowizoryczny schron, chociaż mało kiedy przesiadywaliśmy tam razem. Teraz, na moje szczęście, akurat tam był.
— Swallow — odparł nawet trochę zaskoczony.
Poznał ją. I wtedy do mnie również dotarło, dlaczego powinnam ją kojarzyć. Uczyła Alicję medycyny. Przecież często odprowadzaliśmy młodą do szkoły, z której i tak uciekała.
— Dobrze was widzieć. — Przyznała karmelka. — Ja i Senshi…
— Spokojnie, zajmę się tym. — Przerwałam jej. — Powiedz lepiej jak się tu znalazłyście i jak przetrwałyście wojnę.
Zamrugała kilkukrotnie. Była cholerną nauczycielką. Czy to możliwe, że mogła wyjść z niej z dziećmi? Czy była szansa, że zabrała się z nią Alicja? Może udałoby się ją odnaleźć?
— Jaką wojnę? — zapytała ostrożnie.
Wymieniliśmy z Gilem zaskoczone spojrzenia.
— Jak dawno wyruszyłyście? W jakim stanie była sfora? — Perg zachowywał spokój.
Tak, zdecydowanie był dużo lepszym przywódcą ode mnie.
— Chyba normalnym, co się stało? — zbladła.
— Ona o niczym nie wie. Idę po tę drugą, zajmiesz się tym? — mruknęłam, a samiec skinął łbem.
Moja nadzieja na to, że znajdę kolejny trop mojego dziecka zniknęła. Opuściłam schronienie, aby wyruszyć po tę drugą sukę. Przynajmniej to dwójka więcej znalezionych, żywych członków Royal Dogs.
Pergilmes Han Solo/Swallow? || 371 słów || Oddaję Wam wątek~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz