Przytaknęłam skinieniem pyska.
- Dobrze. - odparłam z delikatnym uśmiechem. Co prawda niechętnie byłam co tego nastawiona, ale musiałam wyleczyć swój bok. Tak to jest, jak się jest nie do końca uważnym. Po chwili Fobos wrócił z maścią. Gdy zaczął nią smarować mój bok skrzywiłam się lekko przez ból.
- Chwila nieuwagi, a takie skutki. - Powiedziałam dosyć cicho. Brat jednak usłyszał to.
- Niestety twoje stanowisko wiąże się z ryzykiem. - powiedział, a ja spojrzałam na niego.
- Tak, masz rację. Ale dzięki temu, że je objęłam jest więcej psów do polowań.
- Racja. Musisz bardziej na siebie uważać.
- Spokojnie braciszku. Nie zamierzam ciągle być tak nieuważną. - odparła z uśmiechem.
- To dobrze. - odparł z uśmiechem i po chwili skończył opatrywać mój bok.
- Możesz być pewny, że zamierzam wracać zawsze w jednym kawałku. - powiedziałam patrząc na brata. Fobos zaśmiał się.
- No mam taką nadzieję. - odparł. Zaśmiałam się, a następnie powoli wstałam.
- Nieraz będziesz czuła ból, ale maść powinna go złagodzić. Minie trochę czasu, a znów będziesz w pełni zdrowa.
- Miałam dużo szczęścia.
- Tak, masz rację.
- A tak korzystając z sytuacji. Jak tam u ciebie Foboś? Jak praca medyka? Nie jest zbyt męcząca? - spytała z uśmiechem. Miałam nadzieję, że uda mi się choć chwilę z nim porozmawiać. Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać, a zależało mi na tym by być z nim blisko. W końcu jest moim bratem, obecnie najbliższą osobą jaką mam.
Fobos ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz