4.02.2020

Od Persefony cd. Fryderyka Wilhelma

https://dogs-republic.blogspot.com/2020/02/od-fryderyka-wilhelma-do-persefony.html
     Wzrok swój przeniosłam z warchlaków na nieskazitelnie niebieskie oczy sznaucera, które częściowo zakrywała jego dłuższa sierść nad oczami.
— Jestem pewny, że znajdziemy... coś innego — zapewniał. — Las jest duży, a w nim mieszka wiele zwierzyny.
Z początku nie rozumiałam jego toku rozumowania. Przyglądałam mu się, próbując odgadnąć jego myśli. Był myśliwym, a każdy myśliwy powinien stawiać dobro sfory ponad wszystko. Warchlaki nie pojawiły się na naszej drodze bez przyczyny. Sądziłam, że po prostu taki los musiał ich spotkać prędzej czy później. Poza tym to była dla nas zwierzyna łowna, a bez niej mogliśmy umrzeć z głodu. To, że były młode i nie poznały jeszcze życia, to nie był nasz problem. W ogóle żaden myśliwy nie powinien myśleć w taki sposób. Musimy zabijać, aby przetrwać – takie są prawa natury. Nie było też dla mnie problemem zabicia również warchlaków, oprócz matki. Logiczne było, że nie poradziłyby sobie bez matki. Mogliśmy równie szybko zakończyć ich cierpienie.
— Proszę, odejdźmy. Ich matka na pewno znajduje się w pobliżu.
Przeniosłam swoje spojrzenie na warchlaki. Było ich pięć. Nie różniły się od siebie, każde było podobne do swojego rodzeństwa. Wydawały się w ogóle nie zdawać sobie sprawy z zagrożenia, jakim byliśmy my. Nie zauważyły nas, choć znajdowaliśmy się naprawdę blisko ich. Młode bawiły się ze sobą beztrosko. Wyglądały na naprawdę szczęśliwe, ganiając się nawzajem i ryjąc nosami blisko ziemi. Były takie... beztroskie. Cieszyły się chwilą, nie myśląc o tym, co nadejdzie. Z jakiegoś powodu jeden z kącików moich ust powoli uniósł się w górę. Zaskoczona swoją reakcją, wstrzymałam powietrze. Przeniosłam wzrok na swoje łapy. Nie możesz tak myśleć, Persefono! – słyszałam głos swojego rozsądku. – Twoja sforą głoduje. Nie możesz oszczędzić życia ich i ich matki. Mimowolnie znowu spojrzałam na warchlaki. Bez matki będzie im ciężko. Na pewno jeszcze wszystkiego ich nie nauczyła, będą za nią tęsknić. Machnęłam ogonem.
Nagle warchlaki zniknęły, a ja znikąd znalazłam się w płonącym lesie. Otworzyłam szerzej oczy. Ogień pochłaniał każde drzewo, rozprzestrzeniając się w szybkim tempie. Dym wypełnił moje płuca, opuszki łap zaczęły piec, a oczy szczypać. Serce przyspieszyło mi tętno. Czułam pulsującą krew, od której huczało mi w głowie. Tuż przed sobą zobaczyłam konar drzewa, a pod nim przygwożdżoną do ziemi moją mamę. Chciałam wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo, ale gula w gardle mi to uniemożliwiła. Przez kilka uderzeń serca patrzyłam na mamę.
— Persefono? Wszystko w porządku? — gdy usłyszałam Fryderyka Wilhelma wróciłam do rzeczywistości.
Zrobiłam krok w tył, próbując otrząsnąć się z wizji, która nagle zniknęła. Uspokajałam oddech, powstrzymując dyszenie. Patrzyłam na bawiące się warchlaki.
Nie zrobię tego. Nie będę dla nich ogniem.
— Dobrze się czujesz?
Kolejne pytanie Fryderyka zmusiło mnie do opanowania swojego ciała i emocji.
— Chodźmy — mój głos nie brzmiał tak stanowczo, jakbym chciała, żeby brzmiał, ale nie brzmiał najgorzej. — nic tu po nas.
Odwróciłam się i ruszyłam w przeciwnym kierunku. Usłyszałam za sobą kroki psa.
— Rozumiem, że nie zabijemy matki? — zapytał, gdy zrównał się ze mną krokiem.
— Nie, nie zabijemy. Ani matki, ani warchlaków.
Zerknęłam kątem oka na sznaucera - był zadowolony z mojej odpowiedzi i to nawet bardzo. Spodziewałam się, że zacznie mnie się pytać o zmianie mojego zdania oraz o tym, co się przed chwilą wydarzyło, ale na moje szczęście nie zapytał o nic. Nie chciałam o tym rozmawiać. Sama nie do końca rozumiałam, czemu tak się stało. To nie powinno się wydarzyć.
Nim udało nam się odejść od warchlaków, poczułam zapach dzika. Fryderyk też go poczuł, bo się zatrzymał. Uczyniłam to samo.
— Nie dobrze — odezwał się. — Bardzo nie dobrze.
Usłyszeliśmy odgłos kopyt, a później naszym oczom ukazała się z naprzeciwka wściekła locha, która gnała w naszym kierunku.
— Jeśli chcemy wyjść z tego cało, trzeba uciekać — oznajmiłam spokojnie.

Fryderyk Wilhelm?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz