4.08.2020

Od Senshi cd Swallow

https://dogs-republic.blogspot.com/2020/03/od-swallow-cd-senshi_29.html
  Rodzina Swallow była mniej pokręcona, niż moja. Nic dziwnego, że była ułożoną, mądrą, miłą samiczką. Nie to, co ja. Czy użalałam się nad sobą? Tylko trochę, ale raczej z mojej cudownej “przypadłości”, aniżeli rodzinnych więzi. Pokiwałam głową na jej opowieść i posłałam partnerce słaby uśmiech.
    — Natrafiłam tu na podwodną jaskinię. Mogłybyśmy ją troszkę poeksplorować — zmieniłam całkowicie temat, nawiązując do swojej przygody z poszukiwaniem magicznych roślin. Oczami wyobraźni widziałam, jak znów jesteśmy tylko we dwie, postawione przed niezwykłym zadaniem, z dala od upierdliwych sforzan i…
    — Nie wiem, czy to bezpieczne, dopiero co odnalazłyśmy ocalałych — odparła z lekkim zawahaniem. — Chyba lepiej będzie póki co trzymać się z nimi, podobno niedługo wyruszamy dalej — dodała szybko.
    Mina mi zrzedła, ale jedynie pokiwałam głową.
    — Masz rację. Poszukam lepiej ziół w okolicy. — Odparłam bez przekonania, czując, jak opuszcza mnie zupełnie ochota na wykonywanie zawodu.
    — Nie bądź zła — zagrodziła mi drogę i szturchnęła delikatnie noskiem.
    — Nie jestem — wymusiłam słaby uśmiech.
    Nie wiem, w którym dokładnie momencie się rozdzieliłyśmy, ale nie mówiłam jej, że mam zamiar oddalić się trochę bardziej. Trafiłam na moczary i upierdliwego samca, który niestety lub stety odprowadził mnie tu. Byłam brudna, upokorzona i zła na cały świat.
    — Senshi, gdzieś ty była! Kto to jest? Dlaczego nic nie powiedziałaś — Swallow zasypywała mnie pytaniami.
    — Nie mam siły rozmawiać, przepraszam — mruknęłam tylko i ruszyłam nad jezioro. Jedyne, czego chciałam, to umyć się, zasnąć i zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Nie przewidziałam jednak, że Swall dalej będzie na mnie zła kolejnego i jeszcze następnego dnia. Ale ja także niespecjalnie miałam humor na rozwiązywanie naszej sprzeczki. Zawiniłam, tak. I co z tego? Zawsze to ja byłam winna. Nic nowego.
    Zwiadowcy wrócili ze zwiadu i cała grupa ruszyła przed siebie. Nie miałam pojęcia po co właściwie dalej ruszam z grupą. Byłam prawie pewna, że moja partnerka i tak przestała już chcieć być moją partnerką. Robiłam to chyba ze względu na Marsa, którego trochę nie chciałam znów zgubić. Kto wie, być może odzyskamy relacje tak dobre, jak za czasów dzieciństwa.
    Któregoś dnia karmelka sama do mnie podeszła, a ja miałam wrażenie, że zbliża się solidny ochrzan. Położyłam uszy po sobie.
    — Do końca wędrówki nie będziesz się do mnie odzywać? — spytała łagodnie, z pewnego rodzaju zmartwieniem w głosie.
    Zamrugałam kilkukrotnie.
    — Myślałam, że to ty jesteś zła. I nie chcesz mnie widzieć. — Odparłam.

Swall? || 380 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz