Przebiśniegi. Cóż za miłe zaskoczenie o poranku. Podniosłam powoli głowę i przekręciłam się na brzuch. Cisza. Mgła opadła odsłaniając kolory wiosennej łąki. Delikatnie wychylające się wczesne kwiatki i budząca się ze śnieżnego snu trwa, do tego lekki wiaterek. Było bardzo przyjemnie. Znacznie przyjemniej niż w rowie zeszłej nocy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Spadek adrenaliny, bólu i stresu pozwolił mi uspokoić się. Pamiętam nawet swoje imię. Silent. Wbrew pozorom lubię je, doceniam piękno panującego szumu, niemych odgłosów świata zewnętrznego, który przemawia do mnie jakby bawił się w kalambury – nie nadużywając słów. Czy tak nie mogłoby być zawsze? Tak spokojnie, bez krzyków, konfliktów, bez krzywdzenia języka i słuchu? Wiedziałam, że Dog's Republic nie będzie miejscem, które zapewni mi spokój, wręcz przeciwnie. Dołączyłam do grupy, która wciąż podąża szukając odpowiedniego miejsca na osiedlenie się. Grupy, która tak jak ja szuka spokoju, na razie – bez rezultatu. Czułam się obca, bo nikt z obecnych tutaj nie był mi bliski, a jednocześnie czułam, że każdy z nas dąży do jednego celu, że każdy jest tutaj aby współpracować, aby przetrwać. Wiedziałam, że muszę przejąć dobrą strategię, znaleźć zajęcie, które pozwoli mi być jednocześnie indywidualistką działającą dla siebie, ale także dla wszystkich, którzy tego potrzebują. Zajęcie, które pozwoli mi na kontakt z bezpiecznymi psami, najlepiej należącymi do sfory. Wybrałam więc myśliwego, lecz na moje nieszczęście odkąd tu przybyłam, nie spotkałam na swej drodze ani jednego stworzenia nadającego się do spożycia. Cóż, będę musiała się bardziej postarać. Przeciągnęłam się po chwili wracając z powrotem do przyjemnego leżenia na brzuchu. Co teraz Silent? Co zamierzasz zrobić? Czy powinnam udać się na łowy? Byłam głodna, nie pamiętam kiedy ostatnio coś jadłam. Nabrałam odrobiny sił, więc z upolowaniem kaczki, zająca lub innego z tych 'mniejszych' zwierząt, nie powinno być problemem. Mimo to, czy powinnam sama iść w dzicz? Co się stanie jeżeli wyjdę poza tereny 'obozowiska'? Znowu będę musiała być niezależna? Chociaż, teraz też jestem, prawda? Fakt, że stałam się jednostką, która jest częścią czegoś większego sprawia, iż czuję się bezpieczniej. Wbrew pozorom, nie powinno tak być. W końcu mam do czynienia ze znacznie liczniejszą grupą nieznajomych, którzy mogą wyrządzić mi krzywdę. Napotykając kogoś spoza sfory mogę stracić czujność myśląc, że to jeden z nas. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę stać się mniej czujna. Nie mogę stracić swojej niezależności.
- Przepraszam, czy wszystko dobrze? - Głos. Nie byłam w stanie określić czy jest wysoki, czy niski. W ogóle nie skupiłam się jaki jest. Był. I to samo w sobie mnie przeraziło. To o czym przed chwilą myślałam stało się całkiem realne. Czy to ktoś ze sfory? Czy to obcy? Postać stała w słońcu, które wcześniej mnie oślepiło. Pozbawiona wzroku stałam się łatwą ofiarą. Może to już jest mój koniec? - Halo? Wszystko z tobą w porządku? Leżysz tak i się nie ruszasz od kilku minut. Mam wzywać pomoc? - A mimo to, wypowiedziane słowa nie niepokoiły mnie.
Próbowałam się uspokoić i wstać, aby przyjrzeć się 'bohaterowi'. Może jeśli dobrze pójdzie, uda mi się znaleźć potencjalnego oprowadzacza po terenie? Silent, pamiętaj aby się nie spoufalać. Dystans. Uśmiechnęłam się delikatnie i ukłoniłam na przywitanie dając wyraźny znak, że wszystko jest okej. Strzepałam z sierści pyłki, które opadły na mnie z drzewa. Teraz mogłam dostrzec rysy pyszczka nowo poznanej osoby.
(Hello, kim jesteś interesująca się życiem innych osóbko?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz