Podążając ze sforą nie miałem aż tak wiele pracy, na ile liczyłem. Było nas dosyć dużo, jednak stosunek medyków do niemedyków był zdecydowanie wyższy niż w Royal Dogs, a dodatkowo mało kto odczuwał potrzebę, aby otrzeć się o śmierć dla samego sportu. Co prawda i tak zabrane jeszcze z zamku zapasy topniały zdecydowanie szybciej niż powinny i z każdym użyciem jakiegokolwiek medykamentu sprawdzałem całą resztę, starając się określić na ile jeszcze mi jej starczy, jednak starałem się myśleć o tym, że może już za jakiś czas pojawi się pierwsza roślinność i uda mi się zdobyć potrzebne składniki bez pośrednika w postaci ludzkiej. Do tego czasu jednak nie miałem zbyt wiele do robienia. Czułem w związku z tym pewne przygnębienie, więc też zaproponowana mi przez Brooklyn rola wzbudziła moje zainteresowanie.
- Nawet i teraz. Co położyłeś mi na ranach?
- Jeden z najłatwiej dostępnych składników, szczególnie na łąkach wszelakich rodzajów; liście babki lancetowatej. Nie są tak dobre, jak świeże, jednak te zostały poprawnie ususzone. Nie mam przy sobie kwiatostanu, jednak opisując go; przypomina kłos, który otoczony jest drobnymi białymi kwiatkami. Pokażę ci, kiedy tylko jakiś zobaczę, myślę, że któryś z medyków może mieć go przy sobie. Liście są, jak widzisz, długie i wąskie, u rośliny tworzą swego rodzaju rozetę tuż nad ziemią. Całkiem nieźle sprawują się w wywarach i przydają się także przy stanach zapalnych krtani czy jamy ustnej. Zapamiętasz?
- Postaram się.
- Jeszcze do tego wrócimy. - byłem świadomy, że moje zdolności uczenia innych są na tyle niskie, że bez powtórek trudno będzie nauczyć kogoś podstaw, jednak uznałem, że nie spisywałem się specjalnie tragicznie.
Przez chwilę jeszcze tłumaczyłem, jakich innych roślin oraz ludzkich środków można użyć w ramach wspomagania gojenia się oraz ograniczania możliwości pojawienia się niechcianych bakterii na ranie. Starałem się ściśle skupić na najłatwiej dostępnych środkach oraz tych, których używa się w nagłych sytuacjach, jednak problematyczne było dla mnie to, że co chwila pojawiał się jakiś wyjątek od reguły czy też bardziej lub mniej skomplikowane "ale".
- Myślę, że ta wiedza może być przydatna na najbliższe dni, kiedy większość rannych psów wokół przychodzi do medyków w ramach zajęcia się już gojącą się raną, a tym bardziej dlatego, że sama jesteś objęta tym leczeniem. Warto zrozumieć to, co najbardziej cię dotyczy. Następnym razem jednak już zajmiemy się już ściśle pierwszą pomocą i reagowaniem na najbardziej podstawowe sytuacje. Może nawet uda nam się przeprowadzić praktykę... czego oczywiście nie życzę. - lepiej było dodać, ponieważ mimo wszystko miałem świadomość, że zwracam się do alfy.
Dosyć nerwowej alfy.
To drobne zahamowanie się przypomniało mi, abym bardziej się pilnował. Dotychczas nie miałem problemów w typowo sforowych w związku ze swoim różnym od wcześniejszego wyglądem oraz faktem wyniesienia podczas wojny tuż przed apogeum walk z wilkami i kotami dużej części sprzętu medycznego. Wiedziałem jednak, że w razie, gdyby ktoś się do tego doczepił, nawet pozycja mojego taty i jego nie do końca zrozumiała dla mnie bliskość z Brooklyn by mi nie pomogła.
- Będę już się zbierać. - powiedziała samica w pewnym momencie, a ja zdjąłem liście z jej ran, w myślach zastanawiając się, ile jeszcze ich mam w torbie. - Masz jakąś losową medyczną radę na przyszłość?
- Jeżeli źle się czujesz, a w jamie ustnej masz dużo śliny; nastąpią nudności. Może się przydać, widząc, co właśnie targają w stronę obozu myśliwi.
Brooklyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz