Gdy sfora przystanęła na chwilę, aby zregenerować siły, ja postanowiłem się w końcu do czegoś przydać. Gdy postój zbliżał się ku końcowi udałem się na polowanie. Pamiętam jeszcze czasy, gdy byłem potwornym leniem. Ciężko było mnie zaciągnąć dokądkolwiek. Mimo tego iż nie zapowiadało się na zmianę, udało mi się wyjść z lenistwa. Rea wiele razy męczyła mnie i ciągała ze sobą. Nieraz byłem z tego faktu niezadowolony, ale w końcu wyszło mi to na dobre. Moja ukochana matka pokazała mi, że ten cały czas wolny mogę przeznaczyć na wiele innych rzeczy. Pamiętam dzień, w którym namówiła mnie na polowanie. To właśnie wtedy pokochałem to. Całą tą adrenalinę, niepewność i dążenie do osiągnięcia celu. Gdyby wcześniej ktoś mi powiedział, że pokocham piłowania, pomyślałbym, że ma coś nie tak z głową. A jednak stało się. Obecnie szedłem za zapachem zająca. Był niedaleko. Czułem to. Po chwili zatrzymałem się i rozejrzałem. Dostrzegłem go. Był niedaleko mnie. Leżał w trawie. To była moja szansa. Musiałem się do niego zbliżyć, ale tak, aby go nie wystraszyć. Szarak póki co nie spodziewał się tego, co zaraz nastąpi. Delikatnie stąpając łapami po ziemi szedłem ku niemu. Starałem się zachowywać jak najciszej. Gdy byłem wystarczająco blisko zatrzymałem się i ułożyłem swoje ciało w odpowiedniej pozycji. Po chwili gotowy do ataku, skoczyłem w jego stronę i na szczęście udało mi się. Dla upewnienia wbiłem kły głębiej i czekałem. Gdy byłem już pewny, że zając jest martwy odwróciłem się z zamiarem powrotu. Ruszyłem przez siebie, lecz w pewnym momencie poczułem dwa różne zapachy. Były to prawdopodobnie rysie, ci nie wróżyło nic dobrego. Miałem nadzieję, że uda mi się uniknąć spotkania z nimi. Po chwili marszu wyłoniła się przede mną suczka z naszej sfory. Widać, że nie do końca cieszyła się widząc mnie.
- Ty się włóczysz, a sfora czeka na ciebie, aby wyruszyć dalej. - powiedziała zimno. Nie powiem, trochę mnie to zaskoczyło. Położyłem zająca na ziemię.
- Wybacz. Trochę mi zeszło na polowaniu. - odparłem.
- To nie mnie powinieneś przepraszać, a teraz ruszaj się. Trzeba wracać. - odparła chłodno. Złożyłem po sobie uszy. Pochyliłem się z zamiarem podniesienia zdobyczy, gdy kątem oka zauważyłem, że suczka stała i nasłuchiwała. Sam również postanowiłem to zrobić.
- Są blisko. Cholerne pchlaże. - odparła, a po jej słowach poczułem silną woń. Był to zapach dwóch rysiów. Być może tych samych, które wyczułem wcześniej. Teraz jednak zapach był silniejszy. Oznaczało to, że muszą być blisko, tak jak powiedziała moja towarzyszka. Zrezygnowałem z podniesienia zająca i zacząłem się rozglądać, liczyłem na to, że może uda mi się coś dojrzeć. Jednak niczego nie zauważyłem na pierwszy rzut oka. Jako iż nie mogłem ich dojrzeć spojrzałem na suczkę.
- Jesteś pewna, że są blisko? - spytałem.
- Głupia nie jestem i umiem wyczuć rysia. - odparła. Ja natomiast poczułem się trochę niezręcznie. Ponowiłem próby znalezienia zagrożenia. Jednak to na nic.
- Może uda się je jakiś ominąć? - zaproponowałem.
Kilmi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz