Razem z kilkoma myśliwymi udaliśmy się na łowy. Chcieliśmy upolować większą zwierzynę dla członków sfory. Jednak nie było to proste zadanie. Musieliśmy ją najpierw wytropić, a następnie zabić. Z czasem udało nam się wytropić dosyć sporego jelenia. Na szczęście było nas kilku. Zwiększyło to nasze szanse na sukces. Zaczęliśmy iść w kierunku ofiary. Otoczyliśmy ją z każdej strony. Każdy przyjął odpowiednią pozycję. Gdy każdy z nas był gotowy rozpoczęliśmy atak. Musieliśmy uważać na jego rogi. Mieliśmy to szczęście, że zwierzę musiało się jakoś wcześniej zranić, ponieważ nie miało tyle siły. Niestety nie było to dla mnie szczęśliwe polowanie. Podczas, gdy zwierzę wierzgało oberwałam w bok. Nie było to silny kopniak, lecz mimo to czułam ból. Gdy polowanie zakończyło się Eter postanowił, że pomoże mi dojść do medyków. Reszta myśliwych natomiast zabrała ofiarę. Szłam powolnym krokiem, czując jak ból zaczyna się nasilać. Eter od czasu do czasu potrzymywał mnie. Gdy dotarłam do medyków zauważyłam swojego kochanego brata. On jedyny mi pozostał. Uśmiechnęłam się. Po chwili Eter powiedział, abym poczekała i poszedł porozmawiać z Fobosem. Z pewnością opowiadał mu całe zajście. Szczerze? Było mi trochę głupio, że tak się skończyło to polowanie. Gdybym była bardziej skoncentrowana, może uniknęła bym tego. Po chwili podszedł do mnie Eter wraz z Fobosem.
- Witaj braciszku. - powiedziałam z uśmiechem, lecz po chwili na mój pyszczek wdarł się wyraz bólu. Bok znów zaczął silniej boleć.
Fobos?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz