8.28.2020

Od Alegrii Cd. Fryderyka Wilhelma


*Opowiadanie dzieje się przed osiedleniem sfory*

Cieszyłam się, że mogłam pomóc Fryderykowi. Przydałam się na coś i mogłam spędzić choć trochę czasu z przyjacielem. Gdy Fryderyk zadał mi pytanie nieco posmutniałam. Spojrzałam na swoje łapy i przez chwilę zastanawiałam się. Wspomnienia dotyczące mojej rodziny były piękne, ale sama nie byłam pewna co się teraz z nimi dzieje. Może coś złego? Oby nie. Miałam  nadzieję, że są cali, że udało im się uciec. Nie widziałam ich podczas ewakuacji, co mnie martwiło. 
    Spojrzałam po chwili na Fryderyka i westchnęłam. Rozejrzałam się, a następnie przysiadłam na śniegu. Mój wzrok znów spoczął na psie. 
    - Nie ma ci tego za złe. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Szczerze? Nie ma pojęcia co się z nimi stało. Wszystko potoczyło się źle. Nie widziałam ich podczas opuszczania zamku. Nie wiem, czy udało im się uciec. Naprawdę się martwię i często o nich myślę. Czy przeżyli, czy mają się dobrze? Ale niestety nie uzyskuje odpowiedzi, a obawy rosną z dnia na dzień. - wyznałam. Poczułam, że do moich oczu napłynęły łzy. Szybko otarłam je łapą, a następnie wstałam. 
    - Wybacz, dałam się ponieść emocjom. - odparłam patrząc na Fryderyka. 
    - To nic Ali. - odparł. - Czasem dobrze jest dać im upust. - dodał, a ja uśmiechnęłam się nieco szerzej. 
    - Masz rację. Niestety ja daję im upust zbyt często. - odparłam. -  A co z twoją rodziną? - spytałam z nutką ciekawości. 

Fryderyk?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz