6.07.2020

Od Marsa cd. Senshi

— Całkiem nieźle, choć mogło być lepiej — przyznałem zgodnie z prawdą, siadając obok siostry. Senshi poszła w moje ślady. — Udało nam się zdobyć wiele użytecznych przedmiotów, ale nie wszystkie te, które mieliśmy w planach zdobyć.
Zacząłem opowiadać jej o tym, jak na swojej drodze spotkaliśmy martwego niedźwiedzia pozbawionego własnej głowy i jego rozkładające się cielsko, które zostawili po sobie ludzie. Później opisałem jej przedziwne miasteczko, na które natrafiliśmy, domek czarownicy, który razem z Brooklyn mieliśmy zaszczyt zwiedzić i eliksiry, które udało nam się zwędzić. Kilka miałem zapakowanych w torbie. Otworzyłem ją, aby pokazać łupy siostrze. Być może to właśnie ona odkryłaby ich zastosowanie.
Pomiędzy szklanymi różnokolorowymi butelkami dostrzegłem niebieskie pióro należące do Robina, towarzysza brata. Oprócz niebieskiego promienia było one ozdobione było również kolorem białym, które pięknie współgrało z niebieskim odcieniem. W dodatku pióro ozdobione było granatowymi prążkami, gdzieniegdzie dało się dostrzec również niewielkie kropeczki w tym samym kolorze. Blady blask słońca przepłynął wzdłuż pióra. Dostałem je od brata, tuż przed jego odejściem, którego byłem światkiem. Oprócz niego na pamiątkę Zero podarował mi również drugie pióro, ale to znacznie różniło się od pióra Robina. To drugie należało do Jadwigi, matki Robina, i mimo wspólnych genów oba znacznie różniły się od siebie. Jej pióro było pomarańczowe, podchodzące pod kremowy. Ono również posiadało prążki i kropki, jednak zamiast koloru granatowego były one brązowe. Jadwiga była towarzyszka Effy, którą po jej śmierci postanowił zająć się brat. W trójkę odlecieli daleko od sfory, w nie znane strony.
Zamiast chwycić którąś z fiolek, złapałem za pióro Robina. Oczy Senshi zabłysły na kilka sekund.
— Pióro Robina — rozpoznała. — Skąd je masz?
— Dostałem je od Zero, kiedy odchodził od sfory. — Wyciągnąłem pióro w stronę siostry. — Weź je.
Senshi przez krótką chwilę wpatrywała się w pióro. Później jej wzrok padł na mnie.
— Nie wiem, czy powinnam... — wahała się.
— Jestem pewny, że Zero chciałby, żebyś je miała. Trzymaj.
Po krótkiej chwili wahania Senshi przyjęła ode mnie niebieskie pióro.
— Jesteś pewny?
— Oczywiście. Poza tym — chwyciłem do torby po pióro Jadwigi — mam jeszcze jedno.
— Pióro Jadwigi.
— Dokładnie.
Wpatrując się w trzymane przeze mnie pióro, poczułem cień żalu spowodowany tęsknotą za mamą. Nagle zdałem sobie sprawę, że Senshi prawdopodobnie nie ma pojęcia o tym, że mama nie żyje. Moje ciało zesztywniało. Nie mogłem się ruszyć ani oderwać wzroku od złocistego pióra.
— Dziękuję — Głos siostry omal nie przyprawił mnie o dreszcz. Nie zasługiwałem na podziękowania.
— Nie masz za co, naprawdę. — Uśmiechnąłem się, starając się zrobić to najbardziej naturalnie, jak potrafiłem, co w tamtej chwili nie było takie łatwe. Następnie chwyciłem za którąś z fiolek, znajdujących się w torbie. — Jak myślisz, co może się stać po jej wypiciu? Wyrosną mi skrzydła? A może będę chodził na tylnych łapach, niczym ci dwunożni? — zapytałem, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Naprawdę nie chciałem, aby Senshi zaczęła zadawać pytania o przeszłości, wojnie, Sponge albo mamie.

Senshi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz