Do mojego nosa dostał się dziwny zapach ciężki do opisania. Złapałem oddech i nie czułem bólu. Czy ja umarłem, czy jestem w królestwie piekieł? Jednak to nie był zapach dymu,ognia, siarki czy lawy. Ktoś taki jak ja nie zasługiwał na niebo. Powoli otworzyłem oczy, widziałem tylko światło, które mocno raziło mnie w oczy. Kilka zarysów postaci. Minęło kilka minut, zanim odzyskałem wzrok. To byli ludzie, już znałem tych potworów, miałem z nimi styczność dużo wcześniej. Zobaczyłem, że czegoś brakuje. Nie miałem prawej łapy, tylko opatrunek, a na lewa była cała usztywniona. Czym sobie zasłużyłem, aby przeżyć. Nie czułem strachu, ale byłem nieufny więc nie pozwalałem do siebie podejść, obnażając kły. Szybko założono mi kaganiec i wsadzono do klatki. Nie mogłem zbyt wiele zrobić. Dwa razy dziennie dostawałem jedzenie, trzy razy dziennie zastrzyki i dwa razy dziennie zabierano na spacery oraz raz dziennie na rehabilitację. Po dwóch dniach przywykłem do braku prawej łapy. Jednak ciężko było mi poruszać się z usztywniona lewa łapą. Wszystkie dni były takie same powoli przyzwyczajałem się do obecności ludzi. Po długim czasie zdjęto usztywnione i zastąpiła je orteza, a rehabilitacja była już dwa razy dziennie. Szybko wracałem do sprawności i obmyślałem plan ucieczki, jednak był jeden problem, nie wiedziałem dokąd mógłbym uciec. Nie było już Royal Dogs, poza tym polowanie byłoby niemożliwe w tym stanie. Minęły dwa miesiące, a ja postawiłem wszystko na jedną kartę. Wykorzystując jedyna okazję, aby się wymknąć, opuściłem mury kliniki i ruszyłem przed siebie. To była trudniejsza wyprawa niż mógłbym się spodziewać. Kilkanaście dni szedłem bez jedzenia, gdzie łapy poniosą, aż dotarłem do gospodarstwa, gdzie zatrzymałem się na kilka dni i regularnie zabijałem nocą owce lub kozy, aby napełnić swój żołądek. Na szczęście głupkowato ludzie obwiniali za to wilki. Póki wychodziłem tylko nocą, byłem bezpieczny. Pewnego razu, leżąc pod drzewem, zauważyłem gromadę psów poderwałem się na równe nogi i ruszyłem w ich stronę. Moje zaskoczenie było ogromne, gdy zobaczyłem znajome pyski. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
- Persefona? - odezwałem się niepewnie.
- Skąd mnie znasz?
Uśmiechnąłem się
- Lucyfer jestem.
Suczką zmierzyła mnie lodowatym spojrzeniem, nie dowierzając.
- No tak, to ty - nie brzmiało to zbyt entuzjastycznie, w sumie to nie dziwię się jej, jestem w końcu ex jej matki.
Reszta spojrzała na mnie.
- Ruszasz z nami? - spytał Pergilmes.
- Tak.
- Nadążysz? - mruknęła pogardliwe Persefona.
- O to się nie martw - odparłem pewny siebie.
Po drodze rozmawiałem z resztą, wypytując co się stało co mnie ominęło. Dowiedziałem się o zmianach, jakie zaszły podczas mojej nieobecności.
Gdy dotarliśmy na miejsce spotkałem resztę pozostałych psów, które widziałem w Royal Dogs oraz kilka nowych twarzy.
- Tutaj odpoczniemy, jutro ruszamy o świcie dalej - oznajmij nowy alfa Dogs' Republic...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz