IMIĘ: Niegdyś znana pod imieniem Lightsaber, które znało większość psów z byłego Royal Dogs. Po nastaniu rewolucji usunęła się z terenów sfory i przyjęła inne, nowe imię ze względów bezpieczeństwa -
Beatrycze. Można się szybko domyśleć, że pochodzi z „Boskiej komedii”.
MOTTO: „
Give us a smile” - dla niej ironiczny uśmiech to codzienność.
PŁEĆ: Rasowa suka
WIEK: Z tego co pamięta to 7 lat.
RANGA: Wcześniej była szpiegiem. Teraz postanowiła przyjąć podobne stanowisko, więc została
zwiadowcą.
APARYCJA:
- rasa: Widzisz te spiczaste uszy? Podpalany kolor? Przenikliwe oczy? Nie ma wątpliwości, że to owczarek niemiecki.
- wzrost: 57 cm
- waga: 23 kg
- wygląd zewnętrzny: Jej ciało nie zawiera zbędnego tłuszczu, ani jego niedoboru. Ma na miarę swych możliwości wykształcone i solidne mięśnie. Przez rewolucję i brak regularnego jedzenia nieco straciła na wadze. Ma proporcjonalną i wprost symetryczną budowę ciała. Ma ona krótką, ale puszystą sierść. Może z wyglądu jedynie sprawiać wrażenie sztywnej i „kłującej”. Ma umaszczenie od góry czarne z podpalaniem czerwonym. Jasny ma brzuch, łapy, dół ogona, okolice pyska oraz szyi. Jej oczy są żółtobrązowe i przenikliwe, chcące wydobyć od ciebie każdą informację. Uszy ma duże i słyszą one każdy szelest, każdy szmer i głos. Ogon ma w miarę długi i puszysty.
(1, 2, 3, 4, 5, 6, 7)
- głos: Halsey
- znaki szczególne: Nadal posiada na lewym uchu bliznę po złotym, okrągłym kolczyku, który kiedyś go zdobił. Nie jest widoczna gołym okiem; trzeba zajrzeć w głąb sierści, by ją dostrzec. Jak też wcześniej wspomniałam, jej sylwetka stała się optycznie trochę wychudła.
INFORMACJE DODATKOWE:
- Jej prawdziwa orientacja to aseksualizm - od zawsze nie czuła pociągu do żadnego innego psa. Nie chciała wdawać się w związki, tylko liczyć na siebie. Zmieniła po jakimś czasie swoje przekonania na ten temat.
- Gdy była mała chciała śpiewać dla innych, nie tylko dla siebie. Wstydziła się swojego głosu.
- Aron jest jej bratem bliźniakiem, mają identyczne oczy.
PIERWSZE WRAŻENIE: Beatrycze na pewno nie jest zainteresowana przypadkowym psem, którego napotka. Musi ktoś ją zaintrygować lub zwrócić jej uwagę żeby cokolwiek powiedziała. Na pysku Beatrycze cały czas widnieje obojętność, znudzenie lub ironiczny uśmieszek, czasem i prześmiewczy. Oczywiście nie jest taka, że drwi z każdego; wszystko zależy od rozmówcy lub napotkanego psa. Jeśli już zacznie z kimś rozmowę, to nie ma w niej typowego „hej” na początku; najczęściej rozpoczyna ją uwagą lub bezuczuciowym stwierdzeniem. Oczywiście nie zawsze. Nie jest jednak drętwą suką, która strzela ironią i sarkazmem tu i ówdzie. Zależy to od jej humoru i pierwszego nastawienia do kogoś.
MORALNOŚĆ: Poprzez ostatnie zdarzenia w Royal Dogs Beatrycze zauważyła, jak bardzo Alfy uciekały od tematu zbrodni i nadchodzącego niebezpieczeństwa. Według niej byli nieskuteczni, starali się tylko o własne dobro i za wszelką cenę unikali problemu. Poprzez częsty kontakt z linią Bet postanowiła zostać właśnie ich zwolenniczką widząc, jak starał się Pergilmes.
CHARAKTER: Beatrycze nie zaprząta sobie głowy zbędnymi informacjami i życiem przypadkowych psów. Interesują ją sprawy ciekawe, warte uwagi bądź ważne na swój sposób. Nienawidzi tracić czasu na głupoty lub bezsens. Ta pani to przykład psa, który często chodzi z znudzonym lub poważnym wyrazem pyska. A to wszystko zależy od jej humoru i też psa, z jakim właśnie rozmawia. Mimo swego dziwnego i obojętnego charakteru lubi się uśmiechać... gdy ma okazję. Jeśli się śmieje - najczęściej drwiąco - to na cały głos. Nie lubi okazywać też skruchy i „milutkiej” oraz „uroczej panienki”. To nie w jej stylu. Lubi też rozmyślać i czasem trudno się z nią rozmawia. Najczęściej przez to, że jesteś nieciekawy albo nudny. Potrafi rozpocząć rozmowę przeważnie wtedy, kiedy jakimś cudem zjawisz się na jej drodze. Wtedy zadaje konkretne pytania i konkretnie odpowiada. Nie irytuj jej jednak - szybko stracisz wysoką pozycję w rozmowie. Jeśli jednak nie jesteś wart jej uwagi - po prostu wyrazi kilka słów i sobie pójdzie.
Na pewno jest nieufna i podejrzliwa; potrafi wyczuć od ciebie kłamstwo, którego wręcz nienawidzi. Jej życie to w sumie też cięta riposta. Na każdą sytuację ma argumenty bądź tzw. „pocisk” lub „zjechanie”; oczywiście wszystko na korzyść swoją i przyjaciół. Kiedyś takowi byli, a ufała nielicznym. Skoro trudno się z nią rozmawia, to równie trudno zdobyć jej zaufanie. Jest też z rodzaju buntowniczką, która nie lubi gdy coś dzieje się nie po jej myśli. Jednakże często pozwala działać innym dopóki nie zauważy braku efektów. Wtedy dopiero wkracza do akcji. W trudnych sytuacjach przeważnie znajduje wyjście, począwszy od materialnych do emocjonalnych. Potrafi też komuś dobrze doradzić.
Beatrycze na początku jest bezuczuciowa i obojętna do ciebie. Tak naprawdę to cię słucha... słucha i konkretnie odpowiada. Nie lubi przeciągać zbędnie rozmów. Kto wie może nawet nabrać do ciebie zaufania. Z czasem... w zależności jak będziesz ją traktować. Uwielbia obserwować innych i ich zachowania, a także potrafi ocenić ciebie po chociaż chwili rozmowy. Nienawidzi chamskich psów ani takich, którym zdaje się, że są „fajni” lub „lepsi”. Dla niej to bzdura i bezsens. Uważa, że każdy jest równy, nie ma podziału, gdyż każdy niegdyś opuści ten świat, niezależnie od swej pozycji.
Opanowuje ją wieczny spokój duszy. Uwielbia ciszę i nienawidzi, gdy ktoś zakłóca jej wewnętrzny spokój. Jej zewnętrzny obraz pokazuje, że dosłownie ma wszystko gdzieś; interesuje się tylko tym, co jest istotne i ważne. Czasem wydaje się zamknięta, mimo wszystko odezwie się do ciebie. W swoim czasie, a każdy ma inny.
Trudno jest ją wywrócić z równowagi; jest bardzo cierpliwa i nienawidzi konfliktów bez powodu. Konkretnego powodu. Nie prowadzi go z agresywnością i przemocą. Do wszystkiego podchodzi z powagą i szuka konkretnych powodów kłótni. Jest mistrzem w znajdywaniu argumentów, by utrzymać swoją pozycję.
Lubi spędzać czas z kimś, kogo uważa za dobrego i niefałszywego. O tak, nienawidzi kłamstw. Każde złe poruszenie znajdzie w tobie i szybko stracisz w jej oczach. A propo spędzania czasu z innymi - tak lubi to. Wszystko zależy oczywiście od rozmówcy; będziesz ciekawy - masz szansę. Jeśli jesteś nudziarzem - daj se spokój. Może też mieć zły humor; wtedy tym bardziej nie będzie zainteresowana.
Gdy się przed tobą otworzy w minimalnym stopniu zobaczysz, że bardzo lubi rozmawiać. Zauważysz to, jeśli oczywiście cię polubi. Jednakże droga do jej zaufania jest dłuższa. Może z tobą rozmawiać, jednak zaufać - to dopiero z czasem.
RODZINA: Rodzina z czasów przed Royal Dogs została przedstawiona rodami. Pierwszy z nich to Aureum:
- Vena i Wolf - jej najbliżsi wówczas przyjaciele, partnerstwo.
- Aron - brat Beatrycze i szpieg. Bardzo o nią dbał.
- Dracon i Ariadna - rodzice Arona i Beatrycze.
Oczywiście jej ród był o wiele większy złożony z rodzeństwa rodziców, ich potomstwa, dziadków i pradziadków. Ród Angelus:
- Solis - ukochany Beatrycze i dziedzic rodu. Przyjaciel Wolfa i Veny. Bardzo spokojny, opanowany ale i stanowczy.
- Anabelle - starsza siostra Solisa. Oboje się nie lubili, a suka była o niego zazdrosna, a dokładniej jego starus. Oczywiście nie lubiła też jego kochanki.
- Exodus - szpieg, który wiernie ufa i służy Annabelle. Żywi do niej i uczucie, które skrywa.
- Anri i Mikado - rodzice Annabelle i Solisa. Surowi.
Z Royal Dogs będąc narzeczoną Maleo stała się też częścią obszernej rodziny z hierarchii. Niestety nie jest sobie w stanie przypomnieć wszystkich, mimo to pamięta rodzeństwo Maleo, czyli: Harlivy, Prestian, Solangelo i Black. Niegdyś byli jej szwagierstwem. Pergilmes Han Solo jako tatuś całego rodzeństwa też wliczył się do rodzinki. Był jej świekrem. Generalnie drzewo genealogiczne z tamtej strony jest o wiele obszerniejsze, jednakże skupiłam uwagę tylko na tych postaciach.
PARTNER: Całe życie narzekała na brak szczęścia w miłości, ze względu na ciągłą utratę bliskiej osoby. Dlatego też mało się na innych otwiera.
Pierwszym psem, któremu skradła serce był Solis - jasnoszary husky, z poukładanego rodu Angelus. Niestety nie mogła z nim być, ze względu na konflikt ich rodzin. Musiała odejść z rodzinnych terenów ze względów bezpieczeństwa obojga. Po zjawieniu się w Royal Dogs jej życie jeszcze bardziej skomplikowali dwaj panowie. Pierwszym z nich był malinois Lucyfer, którego na początku nie lubiła. Irytował ją i denerwował swym zachowaniem, wiecznymi bójkami oraz alkoholem. Drugim poznanym w Royal Dogs był syn obecnej Alfy, czyli sznaucer Maleo. Ich miłość była przypadkowa. Dosłownie. Zostali „połączeni” w walentynki przez Strzałę Amora, która spowodowała ich zakochanie i oświadczyny młodej Bety. Gdy czar „prysnął” trudno im było to oczywiście odkręcić, a dopiero po jakimś czasie oboje dostrzegli to, że ich miłość była prawdziwa. Niestety Maleo opuścił tereny sfory zostawiają Beatrycze jedynie list. Ostatecznie oficjalnym partnerem Beatrycze został Lucyfer, któremu od dawna trudno było przyznać się do miłości. Jej również. Niestety i jego straciła wskutek nastałej rewolucji. Prawdopodobnie został zabity. Beatrycze od tego czasu postanowiła na nikogo innego się nie otwierać.
Jednakże pewnego dnia Lucy znów postanowił pojawić się w jej życiu na początku podając się za innego psa, myląc trochę Beatrycze. Długo zadawała sobie pytanie „czy to właśnie on?”. Gdy pies przyznał się do swej tożsamości nie miała ona już wątpliwości. Mimo tych koligacji miłość do niego nadal od niej nie odeszła i obecnie jej partnerem jest właśnie Lucyfer.
HISTORIA: Zacznę może od początku historii mojego życia. Chodzi tu o dzieje jeszcze przed dołączeniem do Royal Dogs... w skrócie. Nie lubię przeciągać i owijać w bawełnę, a chcę by ta historia była w miarę szybka do przeczytania.
Urodziłam się z Aronem jako dzieci pary z rodu Aureum, który nie posiadał jakichś zasad, był bez zobowiązań i miał swoje własne, moralne zasady. Nie słuchał się nikogo. Był też inny ród - Angelus, który był nieco bardziej poukładany niż mój. W skrócie - kulturalny. Ponoć wywodzili się z jakiejś królewskiej dynastii, mieli nawet swoją służbę i same wypasy. Istotnym faktem było też to, że od dawna oba rody były w sporze. W sumie nie wiem dlaczego. Nie zostało mi to dosadnie wyjaśnione i w tej niewiedzy żyłam z Aronem od urodzenia.
Z tamtego rodu pochodził Solis - pies, którego zauroczyłam, a po tym i on mnie. Taka trochę „zakazana miłość”, o której chwilę nikt nie wiedział. Same bzdety. Oczywiście dlatego nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Wiedziałam, że to się źle skończy.
Na początku przychodziłam do Angelus w celach szpiegowskich, nie ukazywałam swojego oblicza i działałam w ukryciu. Była to dla mnie zabawa i jednocześnie duże ryzyko, ale cóż. Solis pewnego dnia mnie zobaczył i od tego czasu nie dawał mi spokoju.
No i oczywiście musiał się zjawić jakiś idiota, który o wszystkim powiedział. Exodus, bo tak nazywał się biały afgan, powiedział wszystko Annabelle, gdy pewnej nocy, która zbliżała się ku końcowi, zobaczył mnie wychodzącą przez okno Solisa. Naprawdę nie mam pojęcia, jak zdołał mnie rozpoznać w tych ciemnościach. Już walić. Wtedy jeszcze bardziej zaiskrzył się konflikt.
No i tam moi rodzice się spierali, że to nie ja, Anri i Mikado mieli ich argumenty w dupie, bla, bla, bla... Koniec końców wypowiedzieli walkę Aureum. Podali nawet dokładną datę i godzinę. Naprawdę nie wiem, po co tak się spinali. Przecież równie dobrze można było pojednać rody za pośrednictwem moim i Solisa. Oczywiście nie, bo „coś tam”.
Podczas walki panował wielki chaos. Nie wiedziałam, co robić. Uciekałam przed każdym ostrzem i między ciałami umarłych. Okropny widok. Gdy odnalazłam Solisa ten kazał mi uciekać. Nie chciałam go opuszczać, ale musiałam. Dla dobra nas obojga. Inaczej zginęłabym z miecza jego rodziny. Młody dziedzic chciał pojednać rody i mam nadzieję, że po dzień dzisiejszy panuje między nami pokój. Odbiegając z tamtego dnia z pola bitwy słyszałam jak Solis głosił hasła pojednania i skończenia konfliktu. Czy się bałam? Boje się nadal. O swoją rodzinę, niego i całokształt. Nie lubię jednak do tego wracać.
Bez przeciągania zjawiłam się na terenach Royal Dogs. Bardzo pięknych i urodzajnych w celu zaznania chociaż tu spokoju. I przez dłuższy czas był.
Miałam tu kilkoro przyjaciół, znajomości i towarzyszkę Nike. Nie byłoby tak ciekawie, gdyby nie zjawili się jacyś panowie, prawda? Więc no poznałam Lucyfera, tego malinoisa, a jakiś czas później Maleo - syna Pergilmesa. Spoko ziomki. No i oczywiście Lucy tam mówił, że mnie kocha i tak dalej, potem Maleo miał wyrzuty sumienia, że wszystko nam zniszczył i takie tam. Ogólnie Maleo i ja dostaliśmy strzałą amora i mi się oświadczył, a po jakimś czasie odszedł wraz z kilkoma innymi psami zostawiając mi list, w którym rzeczywiście wyznał mi uczucie. Chwilę mi zajęło otrzęsienie się z tego wydarzenia. Nie chciałam oczywiście dalej z kimś się wiązać, ale jak to ja musiałam coś odjebać. Nagle Lucyfer stwierdził, że też mnie kocha, co mnie nie zdziwiło, ale jeszcze dziwniejsze było to, że mu to potwierdziłam. No i wpakowałam się w kolejne zobowiązanie.
Nasze wspólne życie nie trwało oczywiście długo, bo od pewnego momentu zajmowałam się zbrodnią popełnioną na bracie Gila - Oliverze. Było to bestialskie poruszenie. Na śmierci jego brata się nie skończyło, bowiem w sforze zaczęły się dziać inne tego typu rzeczy. Niewyjaśnione zbrodnie lub odejścia psów. W sforze krążyło wiele plotek, a kulminacyjnym momentem było zniknięcie Alfy. Tak po prostu. Nie potrafił według mnie stawić czoło początkowym zamieszkom i nadchodzącej rewolucji. Wiele psów zginęło, inni uciekli. Lucyfer najprawdopodobniej zginął w oddziale prowadzonym przez młodego Alfę - Humphrey’a. Zdołowała mnie ta informacja i zasmuciła. Miałam ochotę roznieść psy z hierarchii, które totalnie nie interesowały się życiem swoich przyjaciół. Oczywiście nie o wszystkich mi chodziło. Widziałam inicjatywę Gila, który jeszcze starał się coś naprawić. Brooklyn mu w tym pomagała. Chwilę jeszcze na terenach panowała cisza, aż pewnego dnia nastał chaos i totalne spustoszenie. Kazałam uciekać Nike jak najdalej, znaleźć stado i żyć jak dziki koń. By nie musiała patrzeć jak giną wszyscy w tym i ja. Myślałam, że i mnie znajdą i zabiją gdzieś na granicy sfory. Jednakże udało mi się zbiec i tylko z daleka widziałam jak zamek jest przejmowany przez koty i wilki ze wschodu. Tego ostatecznego dnia opuściłam tereny sfory.
Bałam ujawniać się jako Lightsaber, więc przyjęłam nowe imię - Beatrycze. Bardzo spodobało mi się i jego nawiązanie. Kto wie, może kiedyś rewolucjoniści będą chcieli dowiedzieć się, kto przeżył i zbiegł.
Od czasu, gdy odnalazłam ostatki psów z byłego Royal Dogs postanowiłam się do nich dołączyć w poszukiwaniu kolejnego miejsca do spokojnego życia.
WAŻNIEJSZE OPOWIADANIA: -
TOWARZYSZ: W Royal Dogs posiadała Nike - siwą klacz andaluzyjską, której kazała uciekać, by mogła się uchronić przed rewolucją.
EKWIPUNEK: Średnia torba, oprawiony w drewnianą okładkę szkicownik, niebieski amulecik (nie pamiętam nazwy z RD), który dostała kiedyś od Maleo.
MONETY: 30
DOŚWIADCZENIE: 95
STATYSTYKI: 42
- siła: 6
- zręczność: 7
- kondycja: 7
- inteligencja: 7
- wiedza: 6
- charyzma: 9
DISCORD: Sarna#5011
MAIL: sandraquick13@gmail.com