7.05.2020

Noirtier

Photo by @thegoodmutt
IMIĘ: Nazywa się Noirtier.
Imię w jego wypadku wymawiane jest w nieintuicyjny (nawet dla francuskojęzycznych) sposób jako [nwɑːtiɛr] Zakończenie go przez znane w języku polskim "r drżące" pozwala na odmianę tej godności przez przypadki.
MOTTO: Executio iuris non habet iniuriam - Egzekwowanie prawa nie jest bezprawiem.
PŁEĆ: Samiec.
WIEK: Nie ma pewności, kiedy dokładnie się urodził, ale rachuba pozwala mu założyć, że ma około czterech lat.
RANGA: Bycie strażnikiem jest pozycją najbliższą zakresowi jego kompetencji, z tego powodu też ją wybrał.
APARYCJA:

  • rasa: Najlepiej założyć, że jest kundlem. Doszukuje się w nim krwi retrievera gładkowłosego (Flat coated retriever), ale trudno to w jakikolwiek sposób potwierdzić.
  • wzrost: 56 centymetrów.
  • waga: 29 kilogramów.
  • wygląd zewnętrzny: Niezbyt rzucający się w oczy. Sierść średniej długości czarna, a jedynie przy podgardlu ma niewielką białą kępkę i przy niektórych oświetleniach widać jasne włosy na pysku. Uszy przyległe, ogon krótszy niż dłuższy, oczy brązowe, a budowa mimo wymagającego wiele wysiłku fizycznego życia nie wygląda na przesadnie muskularną. Oprócz tego wygląda zawsze na poważnego i pomimo płynności jego ruchów - sztywnie wyprostowanego (1234).
  • głos: Alexander Wesselsky | Dla niektórych zwyczajnie nieprzyjemny. Głęboki z wyraźnie słyszalną chrypą. Wydaje się w zasadzie nie zmieniać barwy i być nienaturalnie bezdźwięczny.
  • znaki szczególne: Ślady i blizny po walkach okazują się nie być szczególne w dzikiej sforze, która sformowała się po wojnie. Najbardziej specyficzne jest zdeformowanie poduszki prawej przedniej łapy po przeoraniu się przez nie przez przeciwnika i nieprawidłowemu zrośnięciu (w odpowiednich sytuacjach jest w stanie maskować ten charakterystyczny trop).

INFORMACJE DODATKOWE:
 - Unika muzyki. Nie wpływa na jego uczucia, a uważa, że znacząco obniża jego czujność.
 - Ma monochromację; nie odróżnia od siebie barw, zachowując przy tym stosunkową ostrość wizji i rozpoznawania otoczenia. Można więc powiedzieć, że widziany przez niego świat jest czarno-biały. W dzieciństwie widział kolory tak, jak każdy inny pies. Z nieznanego dla niego powodu z czasem zaczęły blaknąć, aż nie znikły dla niego zupełnie. Bez pretekstu nie mówi otwarcie o swojej przypadłości. Skupiając się na kształtach otaczającej go rzeczywistości, a nie będąc zwodzonym przez barwy, łatwiej rozpoznaje pewne kamuflaże. Jest wrażliwy na jasne światło w znaczniejszym stopniu niż przeciętny pies.
 - Jest bardzo dobrym pływakiem. Nawet uwzględniając to w jak bolesny dla niego sposób może się rozpraszać światło przez wodę.
 - Widać po nim na kogo został wychowany. Ma wiecznie wyprostowaną postawę, mimikę ukazującą poważny wyraz pyska i najczęściej przemieszcza się wręcz marszowo. Po spojrzeniu mu się głębiej w oczy można także odkryć, że ma - dla niektórych wręcz przerażająco - pusty wzrok. Niektórzy przyrównują go do martwego spojrzenia trupa, pozbawionego tej iskry, która nadaje oczom blasku i żywotności.
PIERWSZE WRAŻENIE: Bardzo prawdopodobne, że oglądając okolicę, w pierwszym momencie wzrok obserwatora nawet nie zarejestruje jego obecności w znaczący sposób. Pomimo smolistego futra i sztywnej postawy, wydaje się, jakby kontrast pomiędzy nim, a otoczeniem nie by wystarczający, aby oddzielić go od tła. To wrażenie potęgowane jest przez jego brak nadmiernej ruchliwości czy potrzeby słuchania własnego głosu.
  Bez powodu nie rozpoczyna konwersacji, ale jeżeli nie ma zadania do zrobienia, nie powstrzyma rozmówcy przed zwracaniem się w jego stronę. Dokładnie słucha, odpowiada zwięźle, nie zadaje zbędnych pytań. Dla psów wymagających kontaktu wydaje się być oziębły, inni jednak mogą odbierać za konkretnego sztywniaka stawiającego treść ponad utrzymywanie kontaktu z rozmówcą.
MORALNOŚĆ: Odkąd tylko dostał się pod skrzydła swojego mentora, zostały mu wkute do głowy żelazne zasady. Opiera na nich całe swoje życie i nie przystaje na jakiekolwiek zmiany.
  Jego system moralny zaczyna się od prostego stwierdzenia: Dobro grupy jest ważniejsze od dobra jednostki. Zwykł przyznawać, że to on jest tą jednostką.
  Następnie: Rozkaz ustala prawo. Wypełnianie Rozkazów jest esencją życia, dlatego każdy z osobna powinien zostać wykonany, jakby zależało od niego życie.
  Rozkazy są po to, aby je wypełniać, ale nie wszystkie Rozkazy mają taką taką samą wartość. Tą zasadę musiał dodać sam, aby nie załamać się w świecie bez jasno określonego mistrza. Noirtier zawsze szuka autorytetów i dobiera je poprzez układanie napotkanych psów we własną hierarchię, uznając najwyższy szczebel za absolutnego lidera, a im niżej tym, co prawda, będzie wypełniał ich Rozkazy, ale zaneguje je, jeżeli są sprzeczne z wolą albo ideałami wyżej postawionych. System, za którego pomocą określa zależności pomiędzy psami a ich szczeblami nie został jeszcze przez niego samego jasno określony. Składa się na niego nie tylko oficjalna pozycja społeczna, ile obserwacje czy niewyjaśnione poczucie, że ktoś nadaje się na swoje miejsce. Hierarchia jest dynamiczna i mogąca się zmienić w każdej chwili. Warto też uwzględnić w niej rolę prawa sfory, w której przebywa. W jego systemie jest ono swoiście uosabiane i również stawiane na pewnej, domyślnie trzeciej od góry, pozycji. Jeżeli nie uda mu się znaleźć zajęcia u psów istotnie ważnych, obniża swoje wybory liderów coraz bardziej i bardziej, choćby miał służyć najgorszej szumowinie - i właśnie to czyni go niezwykle niebezpiecznym. Wybiera pracodawców przez pryzmat ich pozycji, więc zawsze będzie gotowy porzucić swojego poprzedniego, jeżeli znajdzie kogoś ważniejszego.
Nie powinno się kiedykolwiek oczekiwać nagrody za służbę.
Cel uświęca środki - dążyć do celu można z pominięciem zasad etycznych. 
Adept nie może sobie pozwolić na tworzenie więzi emocjonalnych.
CHARAKTER: Narzędzie znające swoją rolę. Pies, który na "siad" będzie posłusznie siadał, na "strzeż" będzie strzegł, a na "daj głos" zagłosuje na tego, kto zostanie mu wskazany.
  Jednostka wybitnie zdyscyplinowana, oddana ideałom przywódców oraz pozbawiona instynktu wolności i oporu. Nie ma nic przeciwko temu, aby każda wartość była zrelatywizowana pod kątem interesu przywódcy ani podporządkowaniu swojego życia egzekwowaniu rozkazów. Nawet jeżeli poleci mu się posprzątanie czyjegoś pokoju albo rozkaże krzyknąć "jestem przeciwko" w odpowiednim momencie ślubu - potraktuje zadanie z pełną powagą.
  Zrozumienie sposobu, w jaki Noirtier odbiera świat pod kątem emocjonalnym niekoniecznie jest proste. Podczas radykalnego procesu wychowania stracił w dużym stopniu możliwość przyjmowania świata w tak dynamiczny sposób jakim są emocje. Nie jest jednak zupełnie pozbawiony możliwości czucia - reaguje zdecydowanie spokojniej, mając do czynienia z niewielkimi natężeniami, które wolno przechodzą od stanu do stanu. Najbliższym słowem określającym te procesy są nastroje. Noirtier za ich pomocą doznaje przykładowo poczucia dobrostanu wewnętrznego, niepokoju albo zadowolenia. Nie znajduje w sobie tymczasem miejsca na radość, smutek, wściekłość, wstyd czy inne mocne doznania.
  Jeżeli zdarza się, że przebije się w nim emocja związana z nagłym poruszeniem, dalej będzie niezwykle powściągliwy i potraktuje ją jako możliwie najbardziej negatywny skutek, jaki coś mogło w nim wywołać - chociażby zdecydowanie gorszy niż fizyczna rana. Taki rzadki przypadek może też uwzględniać poinformowanie rozmówcy o swojej przypadłości. Oświadcza wtedy w rzeczowy sposób, że zrobił się emocjonalny, chociaż tego w żaden sposób nie pokaże.
  Bycie szyderczym wobec psa nie wywołuje u niego reakcji. Neguje bodźce nakazujące mu czuć zemstę, nie doskwiera mu sumienie ani nie ma potrzeby popisywania się albo pięcia się w hierarchii społecznej. Nie jest podatny psychicznie na stres, doznając jedynie funkcji cielesnych z nim związanych. Nie można określić go mianem odważnego w ścisłym sensie słowa - po prostu strach mu nie przeszkadza.
  W stosunku do innych psów stara się być możliwie neutralny, a ewentualne tworzone relacje woli trzymać zawsze jako profesjonalne, a nie osobiste. Dokładnie myśli o wszystkim, co ma zamiar powiedzieć, a dopiero w następnej kolejności przekazuje komunikaty, starając się zachować jak największą precyzyjność. Oprócz samych zasad swojego życia asymilację utrudnia mu śmiertelna powaga, wybiórcze rozumienie humoru i nikłe umiejętności wczuwania się w sytuację innych, co skutkuje w jego braku pewnej delikatności podczas obcowania z innymi. Zarówno w sensie dostosowywania słów do czyjegoś stanu psychicznego jak i bardziej dosłownym - brakuje mu czasem wyczucia, z jaką siłą powinien postępować, aby przypadkiem nie spowodować komuś bólu. Jest zdolny do używania sarkazmu i ironii, a także zwykle je rozumie, kiedy używa ich ktoś inny. Ma jednak problemy w rozpoznawaniu ich podczas poważnych albo wymagających dużego skupienia na warunkach zewnętrznych sytuacji.
  Jego "ja" potrafi czasem przemawiać poprzez krótkie refleksje, zwykle ograniczające się do narracji widzianych przez niego wydarzeń albo bardziej lub mniej udanych prób filozofowania. Jest to jedna z nielicznych rzeczy, które lubi robić i nie jest to ten lubienia, do którego został zmuszony podczas procesu wychowawczego. Innymi są niezbyt wygórowane, ale przy jego charakterze dosyć specyficzne, ponieważ zwykle są przeciwstawne jakiejś wyuczonej cesze: lubi pływać i przy regularnym praktykowaniu wpływa to pozytywnie na jego nastrój, nawet jeżeli z praktycznej perspektywy jest to strata energii; przepada za straszeniem innych, chociażby tylko dla efektu wyłaniając się w ciszy z mroku, chociaż sam się do tego nie przyzna, że robi to specjalnie, co przecież byłoby bardzo nieprofesjonalne; upodobaniem darzy też sytuacje, kiedy nawet mimo własnej polityki traktowany jest jako czujące stworzenie albo widzi, jak psy okazują wobec siebie drobne akty empatii.
RODZINA: Nie zna swojej biologicznej, a psy, które go otaczały przez lata trudne są do określenia rodziną. Mianem figury rodzicielskiej mógłby określić swojego mentora, mistrza Manneliga, a za namiastkę rodzeństwa innych jego adeptów. Niegdyś jedna z nich, a później wyklęta za odejście - Lynn, obecnie widuje się z nim raz na jakiś czas, co związane jest z ich wspólnymi celami.
PARTNER: Brak. Przez pewien czas śmiertelnie zakochana w nim samica roztaczała przez nim wizję wspólnego życia. Noitier nie był w stanie się zgodzić i odszedł od niej. Obecnie nie przechodzi mu myśl o związku, z resztą kolidowałby z jego zasadami i trybem życia.
HISTORIA: Nie zna samego początku swojej historii. Obserwował jednak, jak to działo się z innymi adeptami - byli znajdywani jako ledwo żywe szczenięta w rowach, dzieciaki wtulające się z płaczem w martwe ciała bliskich czy sprowadzani pod osłonną nocy przez własnych rodzicieli. Mistrz Mannelig w swej wielkoduszności przyjmował je zawsze pod opiekę i wychowywał zgodnie ze swoją wizją, ucząc adeptów wszystkiego, co ważne i trzebiąc to, co światu niepotrzebne. Podczas wędrówki pokazywał, jak należy walczyć, zabijać i umierać jako wojownik. Latami wychowywał swoich wychowanków, sprawdzając ich podczas całych wojen czy nakazując najmować się im do zadań naprawiających krzywdy tego świata.
  Noitier wyrósł na posłusznego rozkazom, nigdy nie kwestionującego doktryny. Chociaż widział, jak inni adepci uciekali pod namowami psów z zewnątrz albo ginęli w przekonaniu słuszności narzuconego stylu życia, nie zmieniało to jego poglądu na sprawę. Nazywany był urzeczywistnieniem wizji mistrza - a na takich jednostkach można się zawieść najbardziej.
  Pewnego dnia, kiedy leczyli rany po jednej z walk, pojawiła się ona. Była zainteresowana, nie straszne były dla niej długie chwile ciszy, a widok adepta od pierwszego wejrzenia powodował u niej motyle w brzuchu. W ciągu niedługiego czasu zakochała się w spokojnym słuchaczu i opóźniała odejście grupy, chcąc móc spędzić w jego obecności jak najwięcej chwil. Wkrótce zaczęła nawet snuć plany wspólnej przyszłości z Noitierem. Nie zaprzeczał. Mógł, jednak trwał w ciszy. Gdyby to zrobił, pewnego dnia samica nie ogłosiłaby na oficjalnie, że on nie ruszy już dalej z mistrzem i adeptami w dalszą drogę. Mannelig nie przyjął tej wiadomości lekko. Wyklął ucznia pośród wielu niemożliwych do cofnięcia słów.
  Noitier pozostał z rozkochaną w nim sunią. Bez rozkazu, bez celu, bez żadnej wartości, w jakiej był wychowany. Potrzebował iść dalej - nie potrafił ignorować tej potrzeby, a nie mógł zabrać samicy ze sobą. Ostatecznie nadszedł ten moment, kiedy ona już zadała pytanie, a odpowiedź na nie miała sprowadzić ze sobą kolejne zmiany. Zapytała się bezpośrednio, czy pies ją kocha. Odpowiedział wprost: nie.
  Wraz ze świtem ruszył w drogę samotnie. Bez pożegnania czy zbędnego odwracania się. Chciał powrócić do mistrza, lecz wiedząc, że nie jest to możliwe, postanowił chociaż móc dalej wypełniać jego wizję. Chciał zacząć od dokończenia paru spraw, jakie przewinęły się przez wcześniejsze lata. Przemierzając psie osady udało mu się wpaść na trop jednego z przestępców, niegdysiejszego członka organizacji zajmującej się porwaniami i mordercy, a zarazem znalazł inną wyklętą adeptkę, która również miała zamiar wymierzyć sprawiedliwość temu osobnikowi. Ślady sprowadziły ich w odległe góry, jakich jaskinie miały być schronieniem dla zbiega. Okazało się wkrótce, że w tych okolicach znajduje się nieznana nikomu sfora i ukryta przed światem wioska. Dodatkowo w ciągu następnych dni obserwacji okazało się, że zamieszkiwał ją stary znajomy Noitiera - Merlaux. Blisko związany z poszukiwanym osobnikiem, niegdyś działający w tej samej organizacji. Wyklęci adepci uznali, że są bardzo niewielkie szanse, aby ta sytuacja była zbiegiem okoliczności. Postanowili się rozdzielić - Lynn miała poszukać innych tropów poza tymi terenami, a on dołączy do sfory, aby być w stanie pilnować podejrzanego, a zarazem znaleźć utracony sens w służeniu napotkanej grupie.
WAŻNIEJSZE OPOWIADANIA: -
TOWARZYSZ: Brak.
EKWIPUNEK: Brak.
DOŚWIADCZENIE: 20
STATYSTYKI: 41

  • siła: 10
  • zręczność: 8
  • kondycja: 10
  • inteligencja: 5
  • wiedza: 5
  • charyzma: 3

DISCORD: Lori#9219
MAIL: kalipsolori@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz